Wiedziałam , że właśnie dziś odbierzemy Go z lotniska, tymczasem zjawił się sam, dzień wcześniej kiedy jeszcze lodówka była pusta, w domu bałagan i dzieci u sąsiadki ..
Niby nic, a jednak jeden dzień więcej dla Niego, dla Ropuszorek, dla Nas ...
I choć wiem, że te dwa tygodnie miną błyskawicznie to i tak cieszę się jak dzieciak z każdego buziaka, kawy przyniesionej pod nos do nowego komputerka, czy rzuconych skarpetek przy łóżku...