" Życie jest podróżą, która prowadzi do domu "...


... także naszego, tego który łączy przeszłość z teraźniejszością, len z koronką, misterne hafty z niesfornymi kordonkami...
.. i wreszcie tego, który daje nam siłę, ukojenie, spełnienie marzeń - home about ..

środa, 18 kwietnia 2012

"Bo w Krakowie na Brackiej pada deszcz. Gdy zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia..."

46 komentarze





Och wyczekał się ten post okrutnie :0)) w Krakowie byłam jeszcze zimą i to dosłownie na 1,5 góra 2 godziny . Zupełnie przypadkiem, w ostatniej chwili znalazłam się w mieście , w którym nie byłam 100 lat :) i mimo , że nie znam go zbyt dobrze i miałam zaledwie chwilkę by pochodzić (pobiegać raczej :) po Starym Mieście to naładowałam akumulatorki na kilka kolejnych dni pięknem , magiczną atmosferą i o dziwo moją ukochaną Francją :)





Cóż nawet w cudnej "La petite France" nie zabawiłam zbyt długo ale wstąpiłam by ogrzać się kawką i zasilić croissant'em - chyba najpyszniejszym jakiego kiedykolwiek jadłam !!! Cudowna muzyka, francuski język właściciela, bardzo francuskie minimalistyczne i minimalnej wielkości wnętrze idealnie wpłynęły na mój odbiór. Zabrałam też deskę serów na wynos jako suwenir dla rodzinki z podróży , żeby posłuchać jak oceniają poszczególne smaki :) Co powiedzą o owczym Perail lub dwuletnim Vieille Mimolette .. a najmilszym zdaniem jakie moja starsza myślicielka wypowiedziała po moim powrocie było "Mamuś szkoda , że nie kupiłaś nam krakowskiego chleba , ciekawe czy tak samo jak nasz smakuje ..." Powiem szczerze, że swoim stwierdzeniem rozłożyła mnie na łopatki całkowicie !!! Fajnie wiedzieć , że wyssała z mlekiem matki parę wartości niespotykanych w dzisiejszych - totalnie konsumpcyjnych czasach. Sery zajadaliśmy dwa dni , delektując się lub otrząsając od tych wyjątkowo nam nie podchodzących , a kilka tu widocznych obrazów to zaledwie początek mojej 2 godzinnej przebieżki po pięknym , pełnym turystów Krakowie :))))

MIŁEJ ŚRODY .........