Juleczka od jakiegoś czasu prosiła mnie o zdjęcia w deszczu, mąż mówił, że zwariowały, że chora będzie , że obiektyw, a ja twardo jak zwykle pobiegłam szalona matka z córką jeszcze bardziej szaloną :) I wiecie co ? zrobiłam zdjęcia , które uświadomiły mi pędzący czas.. nie byłam jedyna bo tatuś już analizował jak będzie chłopaków z kosą po wsi ganiał , ale patrzyłam jak sroka w kość jak moja jeszcze wczoraj kruszynka , malutką kobietką się staje ..
deszcz pojawiał się i znikał, szalona mama biegała z aparatem, a Juleczka rosła coraz większa z minuty na minutę zatrzymując w sobie chwile złotego czasu dzieciństwa ...