" Życie jest podróżą, która prowadzi do domu "...
... także naszego, tego który łączy przeszłość z teraźniejszością, len z koronką, misterne hafty z niesfornymi kordonkami...
.. i wreszcie tego, który daje nam siłę, ukojenie, spełnienie marzeń - home about ..
środa, 25 września 2013
"Mirabelki... żółte ampułki esencji smaku dzieciństwa, które dosładzały nie zawsze słodkie bezgrzeszne lata..."
Choć wydawało mi się, że w tym roku wszelkie przetwory ominą mnie szerokim łukiem to jednak troszkę słoiczków poczyniłam :)) Tydzień temu były mirabelki, wczoraj papryka , a dziś znów grzyby, grzybki, grzybeczki :) Moja mała kuchareczka Julka dziś leży z 40 stopniową gorączką , wniosek z tego , że jesień już przyszła i rozgościła się na dobre ...
Drylownica to jeszcze pamiątka po moich dziadkach. Świetnie poradziła sobie z
10 kg mirabelek choć wcześniej służyła jako kuchenny eksponat ..
Miło tak przenieść się wspomnieniami do minionych lat , a Wy macie w swoich kuchennych zasobach takie perełki ???
Pozdrawiam Was cieplutko z odgłosem suszarki do grzybów w tle :))
Autor:
monique
o
19:19:00
Etykiety :
day by day
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wspomnienie z dzieciństwa ;-)
OdpowiedzUsuńoj taaak :)
Usuńo ja właśnie na allegro kupiłam mirabelkę krzaka :) i wsadzę ja na mojej zmasakrowanej przez koparę działce :)
OdpowiedzUsuńno właśnie i ja muszę ją koniecznie zakupić , choć owocki zebrałam z opuszczonej działki :)))
UsuńZdrówka dla Juleczki!!! Ja robiłam w poniedziałek sok i konfiturę z jeżyn, i nawet naleweczkę nastawiłam:)
OdpowiedzUsuńooo a ja w tym roku to prawie nie jadłam :(( poważnie niedopatrzenie !!! a Juleczka z anginą ropną posypia bidulka :((
UsuńBezgrzeszne lata:) Cudnie nazwane
OdpowiedzUsuńprawda ?? :)
UsuńPamiętam, jak byłam mała to tak objadłam się mirabelkami, że aż mnie bolał brzuch, ale tak strasznie:)
OdpowiedzUsuńihihihihih i ja zajadałam w ilościach hurtowych :))
Usuńhah zabytkow to ci u mnie w kuchni od groma ale takiego praktycznego niet! o jacie! ja sie narobilam dzemow sliwkowych i nameczylam zeby wypestkowac nozem! hahha a paluchy byly purpurowe;-)
OdpowiedzUsuńZdrwola zycze Julci! :-)
bidulka .. ale moja drylownica wypestkować śliwek to by nie dała rady , tylko owocki z małymi pestkami :(( A Julcia zanginiona bidulka :((
UsuńO tak zdecydowanie mirabelki to wspomnienia dziecięcych lat! Ach zazdroszczę tego czasu w domu ... z dziećmi, z zaprawami ... oj przydałby mi się taki dłuższy urlop od pracy! Dużo zdrówka dla Julki!!! U nas też już infekcje na całego :( Zapraszam do mnie na rocznicowe podsumowanie i Candy :)
OdpowiedzUsuń:)))) jak to się mówi wszystko ma swoje plusy i minusy, ale mam nadzieję , że dłuższy nie przymusowy urlopik kiedyś się uda :)) Moje Ropuszki jakoś się trzymały ale teraz to już pełen konkret - angina ropna w pełnej krasie :((( Pozdrowionka
UsuńNasza Olka (niestety ) od wczoraj ,,chrypie,, i tylko modlę się, by infekcja na dobre się nie rozwinęła...to prawda mamy jesień z całym jej inwentarzem ;)
OdpowiedzUsuńCo do kuchennego skansenu , to u mnie pierwsze skrzypce gra okrągła tortownica (po babci), dalej makutra (po babci) i obieraczka do warzyw (która dawno przestała ją przypominać, ale to jedyne narzędzie które umila mi, znienawidzoną obróbkę ziemniaka).
ihihihihihi Kamilko dla pocieszenia powiem tylko , że i ja za obieraniem ziemniaków nie przepadam , co więcej , ja nie posiadam nawet sentymentalnej obieraczki :)) Mam nadzieję, że u Olci wszystko dobrze bo u Julaski niestety dramat :(( Zdrówka dla Was duuużooooooo !!!!!
Usuńuwielbiam przetwory z mirabelek! to mój ulubiony smak kojarzący się z dzieciństwem. Niestety teraz większość mirabelek w moim mieście została wycięta, albo rośnie w takich miejscach, że nie da się zebrać śliweczek ;( a na bazarze też trudno spotkać ;( zazdroszczę Ci tych 10 kg i kuchennych eksponatów. Trzymajcie się ciepło i nie dajcie choróbsku!
OdpowiedzUsuńMartuś a może masz jakieś fajne przepisy na wykorzystanie dżemiku mirabelkowego ??? Ja uwielbiam na biały serek i do piernika .. A choróbsko już Julcię dopadło na całego oby tylko Zula dała radę .. Buziaki
UsuńZAPRASZM DO MNIE NA CANDY PODUSZKOWE W SAM RAZ NA JESIEŃ :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za zaproszenie :)
UsuńWitaj moja Droga,
OdpowiedzUsuńTak, to absolutnie piekne, dzieciece wspomnienia, drzewa u Babci w ogrodzie...Ja pod wrazeniem musu z polskich antonowek w tym tygodniu i pierwsza szarlotka juz zjedzona...:)
A widzialas inspiracje soba u mnie- zdjecia w drodze do pracy...mialam nawet niesmiala dedykacje napisac...next time!! A wieksza sesja tez bedzie, jakz wykle za malo czasu na wszystko!
Bardzo serdecznie pozdrawiam tymczasem
Ania
a ja z antonówek robiłam właśnie placki :)) Widziałam i nawet komentarz napisałam :))) Czekam na resztę zdjęć , pozdrowionka Aniu ..
UsuńOczywiscie mirabelki! i zielone truskawki - smaki mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńGdzie się podziały te mirabelki? Pamiętam, że rosły przy każdym domu na wsi :) A teraz nie widziałam ich chyba z 10 lat a jeszcez więcej lat nie jadłam.
I my po chorobie już - mam nadzieję, że do przyszłego roku koniec z alarmami w nocy.
Pozdrawiam cieplo!!!
U nas są ze 3 drzewa rosnące dziko więc ochoczo z sąsiadami podjadamy :))) Fajnie tak powspominać .. Buziaki dla Ciebie i córeczki !!
Usuńo motyla noga ! te zdjecia sa fantastyczne, kolory, swiatlo kadr. Jest Pani prawdziwa Artystką! Zdaje się że "zagoszczę" u Pani na dłużej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!