" Życie jest podróżą, która prowadzi do domu "...
... także naszego, tego który łączy przeszłość z teraźniejszością, len z koronką, misterne hafty z niesfornymi kordonkami...
.. i wreszcie tego, który daje nam siłę, ukojenie, spełnienie marzeń - home about ..
czwartek, 25 września 2014
"Kiedy walczysz, to znaczy, że jesteś słaby. Bo silny nie musi walczyć. Po prostu zwycięża.."
Jako, że nie jestem jedyną, która pacuje nad zmianą stylu odżywiania i raczej wciąż jeszcze walczę, choć mam nadzieję , że jeszcze chwilka , a już będę silna .. Postanowiłam napisać kilka słów na temat mojej "diety" bo może Wam się moje spostrzeżenia do czegoś przydadzą ..
Kiedy skończyłam 30 lat przekonałam się niestety, że samo właściwe jedzenie nie wystarczy :(( Musiałam włączyć ruch, który nie jest moją najmocniejszą stroną :))) To znaczy nie jestem przykładem kanapowca, ale okazało się, że zasuwanie z taczką, sprzątanie domu, czy wielogodzinne maratony z dziećmi po lesie nie przynoszą spodziewanych rezultatów. Stąd bieganie, kręcenie kołem, czy ćwiczenia z Ewą Chodakowską, do których próbuję się zmobilizować ..
Z czasem też odkryłam, że pojęcie "dieta" w moim słowniku niestety nie istnieje :( Na samą myśl natychmiast najadam się jak bąk już 2 dni wcześniej, a potem przy najbliższej okazji , kiedy tylko popełnię jakiś mały grzeszek, zarzucam wszystko bo to przecież nie ma sensu ..
Dlatego tak usilnie pracuję nad zmianą stylu życia, a nie jedynie nad zajadaniem sałaty rzodkiewką :)
Dieta według mnie musi być przyjemna i zawierająca wszystkie niezbędne do życia produkty..
Z jedzenia chleba nie zrezygnuję za nic , dlatego piekę sobie ziarenkowy i zjadam 2 komki na prawie każde śniadanie.
Śmiało skuśmy się też na jakąś nowość , której nie było dotychczas w naszym jadłospisie.
Wbrew pozorom zdrowe jedzenie wcale nie musi być drogie choć oczywiście zdarza się , że jest :)
Posiłków musi być 5 w odstępach ok 3 godzinnych .
Dieta nie może być kosztowna ani wymagać ode mnie wielogodzinnego stania przy kuchni bo na to zwyczajnie brak mi czasu i chęci ..
Ponieważ jestem mamą to składniki mojej diety muszą być zbliżone do diety dziewczynek, abym nie musiała robić specjalnych zakupów, a w razie braku jednego składnika w lodówce nie poddawała się natychmiast ..
Dlatego robiąc dla Zuzi ulubionego kurczaczka w panierce , dla siebie po prostu robię go na parze lub z wody ..
Ważne dla mnie jest również to, by posiłki były pyszne i urozmaicone , ponadto zdrowe i nie zawierające cukru .. Oczywiście kiedy najdzie mnie ochota na czekoladkę, czy ciacho to po prostu zjem kostkę , aby nie myśleć o niej jak wariat przez kolejne kilka dni :)) Na ciasto chętnie znajdę w internecie jakiś bezcukrowy przepis ..
Pamiętajcie dla chcącego nic trudnego ;))
Wiem , że to co napisałam pewnie nie jest bardzo odkrywcze, ale może komuś pomoże. Mnie dojście do tego zajęło niestety zbyt długo ;)))))
Pozdrawiam Was baardzo cieplutko w 4 dniu mojej "diety" :)) Post z niespodzianką w wyniku potrzeby napisania dziś kilku słów przesuwam o jeden :))))
PS.a jakbyście szukały czegoś na poprawę nastroju , zapraszam na moje domowe porządki O TUTAJ dziś wstawię jeszcze kilka "nowości" :)
Autor:
monique
o
12:22:00
Etykiety :
changes,
COŚ NA ZĄB
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
powodzenia , wystarczy zmenić nawyi zywieniowe i nieczego sobie nie narzucac powoli dążyć do celu ;)
OdpowiedzUsuńMam tak samo i staram się nie nazywać zdrowego odżywiania dietą ponieważ automatycznie uciekam przed tym i szybko się poddaję. Mam 29 lat dwójkę dzieci i samo zdrowe jedzenie nie pomaga już , dlatego też wzięłam się za Chodakowską ale niestety jest u mnie ciężko z regularnymi ćwiczeniami, walczę z tym. Mogę o tym pisać i pisać, wiem jak się czujesz :) Pozdrawiam i wytrwałości życzę :)
OdpowiedzUsuńZdrowo odzywiac zaczelam sie calkiem niedawno i chyba pod wplywem ksiazek Mimi. Za to do cwiczen jeszcze nie "dojrzalam" mam nadzieje ze kiedys to mi sie zmieni :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z dieta :)
Gdy gotuje się dla całej rodziny o wyszukane diety trudno..zresztą Moniś tak jak piszesz samo słowo ,,dieta,, ;)
OdpowiedzUsuńPrzed zajściem w ciąże z Wojtusiem, wystarczyły mi 2 wieczorne wypady na fitness i ograniczenie słodyczy (czekolada moja zguba) bym zrzuciła 4 kg. w ciągu 2 miesięcy...ot tak...
Od października wdrażam podobny grafik w zycie (musiałam przeorganizować zajęcia Olki bym znalazłam opiekę dla najmłodszego) i zobaczymy jakie będą efekty ;)
Czasami dojscie do oczywistych wnioskow zajmuje duzo czasu.
OdpowiedzUsuńMi tez, ale zmobilizowalam sie, jem wiecej warzyw a wlasciwie same warzywa, zasuwam na silownie po 1.5-2h.
Czuje sie lepiej, baaa czuje sie fantastycznie.
Mam duzo energii, widze jak moje cialo sie zmienia.
Co z tego, ze dochodzilam do tego kilka lat!
Wazne ze sie udalo!
Powodzenia!
Skąd ja to znam:) Ale na szczęście i o dziwo od 2 miesięcy czuję zew:) Czyli nie daję się wymówkom! Ćwiczę z Ewą, ale nie nałogowo, bo bałam się, że po kilku tygodniach meczących ćwiczeń rzucę się na jedzenie i wszystko przepadnie. Tak więc minęły dwa miesiące, zgubiłam 2 kg. Nie jem 3 godz przed spaniem, piję dużo wody, jem rozsądnie i regularnie, staram się omijać chleb i nie domowe słodkości, ćwiczę min. 4-5 razy w tygodniu (czasem odkurzenie całego domu wystarczy, żeby spalić nadmiar energii i parę kalorii). I wiecie co? Jestem przy tym szczęśliwa:) Życzę Ci powodzenia!
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o sobie :) A zauważyłaś , że "najlepsze" momenty do przejścia na dietę są w okolicach wakacji, a jak nie wakacji to przed Sylwestrem? I te coroczne wyrzuty leżąc na plaży -" a mogłam mniej jeść, za rok będę wyglądać jak ta babka w żółtym kostiumie" ;) Również uważam, że polityka małych kroków sprawdza się najlepiej i nawet niewielkie zmiany mogą przynieść wielkie efekty. Pozdrawiam Cię gorąco i życzę wytrwałości. Ja tymczasem wracam do swojej kawy i ciastka oczywiście fit :D
OdpowiedzUsuń