" Życie jest podróżą, która prowadzi do domu "...


... także naszego, tego który łączy przeszłość z teraźniejszością, len z koronką, misterne hafty z niesfornymi kordonkami...
.. i wreszcie tego, który daje nam siłę, ukojenie, spełnienie marzeń - home about ..

piątek, 14 listopada 2025

„Nie bój się zwolnić. Nawet natura wie, że wzrost wymaga odpoczynku.”

 

 
Kiedy większość osób z mojego otoczenia narzeka na aurę, pogodę i gorszy nastrój, ja odpalam świeczki, zdejmuję sobie z głowy część obowiązków i moszczę się z książką na kanapie. Oczywiście to ten idealny scenariusz, od którego skutecznie odwodzi mnie 
wciąż zaskakująca codzienność, ale dążę do tego z uporem maniaka i wcale się nie poddaję. Tak, jestem jesieniarą! 
W tej porze roku zachwyca mnie większość, ale zapewne nigdy bym się tego nie nauczyła, gdyby nie jedna z lepszych decyzji, 
jaką jest wyprowadzka na wieś. To tu nauczyłam się życia zgodnie z porami roku i jakże ogromnie to doceniam. Obserwując miesiąc 
po miesiącu jak zmienia się przyroda wokół, jakoś łatwiej mi zrozumieć, że to naturalny proces i kolej rzeczy. Nie spodziewam się lata 
w środku jesieni, akceptuję stan permanentnego zwolnienia, którego potrzebuje przyroda i którego potrzebuje też człowiek. Choć zapewne ciężko jest to sobie wyobrazić w ogólnie panującej na świecie kulturze zapier...lu. Mam zgodę na deszcz i spadające liście, widzę same plusy w noszeniu ulubionych bluz i obszernych swetrów. Czy wolałabym więcej słońca ? Zapewne, ale wyjmuję cały arsenał codziennych umilaczy, a wtedy jakoś nie myślę specjalnie nawet o pogodzie. Doceniam, że czas, który wiosną i latem poświęcam na ogród 
teraz bezkarnie mogę podarować planszówkom czy książce.   
 
 
Tych umilaczy mam całkiem sporo, ale o pewnej książce Wam dzisiaj opowiem. Te kucharskie uwielbiam od zawsze, a co zabawne 
wcale nie muszę z nich nawet gotować. Lubię historie autorów, zdjęcia, inspirujące wnętrza lub kuchenne utensylia. Ba, czasem zanim coś ugotuję lubię sobie po prostu smak danej potrawy wyobrazić. Polecam ten rodzaj książkowej eksploracji. 
Dzieło Juliusa polubiłam od pierwszego wejrzenia. Jest przytulna i ciepła jak sam autor, a do tego piękna i prosta. Z wiekiem chyba te prawdziwe i naturalnie pozycje szczególnie mnie przekonują. Brak wymyślnych składników, prostota i prawda, niewątpliwie trafiają do mnie najbardziej. Książka podzielona jest na pory roku, co wiele ułatwia. Duża szansa, że dany składnik będzie akurat pod ręką, 
a jesienne danie rozgrzeje nas zamiast schłodzić. Piękne widoki, szacunek do zwierząt, nic tylko gotować!
 

Przetwory ze zdjęcia dostaliśmy kilka dni temu od przyjaciół. To chyba najlepszy prezent jaki można drugiemu człowiekowi podarować. Ja przynajmniej uwielbiam! Wytwór własnych rąk, godziny pracy i smak lata zamknięty w słoiku. Koszyk dobroci wywoła mój uśmiech w nawet najbardziej pochmurny dzień. Może Was zainspiruje? Póki co, dżemik z winogron wychodzi na prowadzenie, ale zobaczymy co jeszcze się znajdzie na podium. Będę testować :)

 

Notabene od tych samych przyjaciół otrzymaliśmy też kiedyś kawę. Kolejny prezent niespodzianka, który bezbłędnie trafił w nasze smakowe gusta. Dzielę się z Wami gdyż to kolejne opakowanie, które już kupiliśmy sami i póki co nic nie zapowiada końca tej kawowej miłości. Świetna polska palarnia z rodzinną tradycją, a kawa delikatna w smaku, bez kwaskowości, za którą akurat ja nie przepadam. Mieszkańcom Lublina już trochę zazdroszczę, że mogą odwiedzać ją osobiście, ale dla wszystkich z daleka, błyskawiczna wysyłka z pewnością się stanie atutem. 

 


Kot Lucjan poleca :)

 

11 komentarzy:

  1. Tęsknię za wsią, szczególnie teraz jesienią po tych 3 latach w mieście. Męczy mnie ta prędkość z jaką wszyscy wokół pędzą. Dobrze się zatrzymać, zachwycić spadającym liściem lub wiewiórką polującą na orzeszka. Czekam na kolejne wpisy 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Totalnie tak! Lubię być w mieście na dzień czy dwa. Załatwić konieczności, iść do szkoły, kina, pooglądać co ciekawego w sklepach, jak zmienia się moje miasto, ale jednak wracać do siebie na wieś. Tu oddycham pełną piersią!

      Usuń
  2. Oj doskonale wiem o jakiej prędkości życia piszesz. Chociaż to często człowiek jest dla siebie poganiaczem niewolników.
    Marzę o niespiesznej niedzieli nawet z tą leśna mgłą za oknem , zrobię wszystko by jutrzejszą taka była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się udało spędzić niedzielę o jakiej marzyłaś. U mnie gonitwa przeplata się z powolnością, ale pozwolić sobie na zapatrzenie to jest już chyba inny poziom wtajemniczenia :) Czego z serducha nam życzę!

      Usuń
  3. Wyprowadzka na wieś to moje małe marzenie. Bardzo zazdroszczę ucieczki od miejskiego zgiełku. A co do książek kucharskich..... mam bardzo podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to wiedzieć czego się pragnie, to już połowa sukcesu! Ja wcale nie byłam przekonana do wyprowadzki. Dziś każdego dnia dziękuję sobie za to ryzyko. Najlepsza możliwa decyzja dla całej naszej rodziny, choć oczywiście niesie za sobą też pewne minusy, jak zawsze w życiu, coś za coś :)

      Usuń
  4. Przepiękne słoiczki. Jest w nich tyle miłości i dobra. A ja zasyłam ciepłe uściski :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie domowe najpyszniejsze! Nie da się jedząc nie pomyśleć o kuchareczce :)

      Usuń
  5. Wspaniale jest zwolnić. Dobrze jeśli zrobi się to samemu i nie czeka, aż naszej ciało samo powie "nie" temu pędowi. Te słoiczki to cudowny prezent. Mam też przyjaciele takie prezenty robią. Moc uścisków przesyłam i dziękuję za obecność na blogu❤️

    OdpowiedzUsuń